Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trująca ferma

Andrzej Buryło
– Do domu przyjeżdżamy tylko po to, żeby sprawdzić, czy nikt się nie włamał. Dłużej niż kilka godzin nie da się wysiedzieć, gdy pod oknami mamy obornik – mówi Maria Kupczak. FOT. ANDRZEJ BURY£O
– Do domu przyjeżdżamy tylko po to, żeby sprawdzić, czy nikt się nie włamał. Dłużej niż kilka godzin nie da się wysiedzieć, gdy pod oknami mamy obornik – mówi Maria Kupczak. FOT. ANDRZEJ BURY£O
PIERWOSZÓW Prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie zanieczyszczania wody Ferma kurza zatruwa studnie w sąsiadujących posesjach. Po naszej interwencji właściciel fermy zamknął drób, ale pod oknami domów ...

PIERWOSZÓW

Prokuratura wznowiła śledztwo w sprawie zanieczyszczania wody

Ferma kurza zatruwa studnie w sąsiadujących posesjach. Po naszej interwencji właściciel fermy zamknął drób, ale pod oknami domów trzyma obornik

W czerwcu pisaliśmy, że właściciel dwóch wielkich ferm drobiu, które znajdują się we wsi, zamiast – zgodnie z zezwoleniem – prowadzić hodowlę w zamkniętych kurnikach, wypuścił ok. 100 tys. sztuk na wybiegi. Rzecz w tym, że jedno gospodarstwo znajduje się kilkadziesiąt metrów od terenów wodonośnych zaopatrujących w wodę pół gminy, a drugie – tuż obok czterech domów mieszkalnych. – Gdy powstało gminne ujęcie wody, ferma już była, dlatego nie można zakazać jej działalności. Ale sanepid na bieżąco kontroluje jakość wody – tłumaczy Jakub Bronowicki, zastępca wójta Wiszni Małej.
Nie prowadzi się natomiast badań w pobliżu drugiej hodowli. Tam, na skraju wsi, mieszkańcy do niedawna czerpali wodę z przydomowych studni. – Niestety, woda stawała się coraz gorsza – mówi Jan Kupczak, wrocławski policjant, który postawił sobie tutaj dom. – Badania wykazały, że kilkakrotnie przekroczone zostały normy stężenia azotanów i fosforanów, czyli związków pochodzących z odchodów.
Nie pomogły skargi w sanepidzie i ochronie środowiska. Komisje, sprawdzające fermę zapowiadały się wcześniej, pozwalając na uprzątnięcie odchodów.
Dopiero gdy skargą mieszkańców zainteresował się prokurator, drób zniknął z podwórza. Sąsiedzi odetchnęli z ulgą, ale nie na długo.
Prokuratura powiatowa umorzyła postępowanie. Przed kurnikami pojawiły się pryzmy obornika niewywożonego – zdaniem sąsiadów – przez kilka tygodni. – Do kontrolowania zanieczyszczenia środowiska powołane są odpowiednie służby. Podejrzenie przestępstwa może zachodzić, gdy skażenie jest na wielką skalę i zagraża życiu lub zdrowiu ludzi – mówi prokurator Leszek Wojtyła. – W tym wypadku nie udało się ustalić, czy za skażenie wody odpowiada obecny właściciel fermy. Mogły to być skutki działania Poldrobu.
Prokuratura okręgowa uchyliła tę decyzję.
Właściciele fermy bronią się, atakując sąsiada. Żądają cofnięcia zezwolenia na budowę domu. Zarzucają mu, że mieszka tam bez zameldowania. – Nie mogę tu zamieszkać, bo nie mam wody, więc się nie wymelduję z Wrocławia – mówi policjant. – Napisali nawet skargę do moich przełożonych, że podaję się za rolnika, bo tak sugerował arytkuł – mówi policjant.
– My nie jesteśmy przeciw hodowli, chodzi o to, żeby nie szkodziła środowisku – mówi Jan Chybiński, który mieszka tu od trzydziestu lat. – Gdy kurczaki trzymał Poldrob, obornik był wywożony natychmiast, czekała na niego kolejka rolników. •

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na trzebnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto