Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pawłów Trzebnicki kontra prostytutki

Malwina Gadawa
Przejeżdżając drogą krajową nr 5 do Poznania, na wysokości Pawłowa Trzebnickiego, jest wysokie prawdopodobieństwo, że można spotkać bohaterki ostatniej awantury we wsi. To trzy prostytutki pracujące przy drodze. Pracownicy komunalnej spółki z Trzebnicy podarowali im starą skórzaną sofę – tzw. śmieć wielkogabarytowy. Mieszkańcy głoś-no zaprotestowali, bo robią wszystko, żeby się ich pozbyć, a nie ułatwiać im pracy. Sofa na drugi dzień zniknęła. Panie jednak zostały.

Jest ich trzy: dwie Polki i jedna Bułgarka. Stoją obok siebie, choć z góry zaznaczają, że każda pracuje na własną rękę. Nie boją się konkurencji, bo mówią, że każda ma swoich klientów. Anna, na oko ma około 40 lat. Przyjeżdża z Leszna. W domu zostawia dwóch synów. Nie wiedzą, czym się zajmuje. Mówi im, że pracuje na targu. Monika ma 26 lat, chociaż wygląda o wiele młodziej. Twierdzi, że do takiej pracy zmusiła ją sytuacja życiowa. W domu zostawia 18-miesięczne dziecko. Tłumaczy, że nie ma wyboru, bo musi zarobić na chleb. Kobiety mówią, że wcale nie mają konfliktu z mieszkańcami. Nie uważają, żeby robiły komuś coś złego, a to, czym się zajmują, to jest wyłącznie ich sprawa.

Tak jednak nie uważają miejscowi, którzy nie chcą kobiet obok swojej wsi. Robią, co mogą, żeby pozbyć się ich. Dlatego Joanna Wiraszka ostro zaprotestowała przeciwko zachowaniu pracowników gminnej spółki. – Zachowali się tak, jakby chcieli im ułatwić pracę, a nie utrudnić. To jest niedopuszczalne – twierdzi powiatowa radna. Mieszkańcy mówią, że nie interesuje ich, jak te kobiety zarabiają na życie, ale woleliby, żeby robiły to mniej ostentacyjnie. – One potrafią zmieniać majtki na widoku lub robić jeszcze inne, o wiele gorsze rzeczy, a przecież mogą patrzeć się na to dzieci – mówi jedna z mieszkanek Pawłowa Trzebnickiego, która nie chce podawać nazwiska.

Kobiety przeszkadzały także właścicielom przydrożnego baru. – Straciliśmy przez nie wielu klientów, kiedy stały naprzeciwko. Rodziny z dziećmi nie chciały wchodzić do nas. Dzieci pytały się, co to za panie, a rodzice mieli problem z odpowiedzią – opowiada właścicielka baru.
Przyznaje, że naprzeciwko zatrzymywało się wiele aut. – Nie byli to tylko kierowcy tirów, jak można byłoby się spodziewać. Często z drogich aut wysiadali eleganccy panowie, o których nikt by nie powiedział, że korzystają z takich usług – mówi pracownik baru.

Po interwencjach postawiono szlaban, dzięki któremu niemożliwe było wjechanie w głąb lasu. Panie więc przeniosły się kilkadziesiąt metrów dalej. I nadal tam pracują.
Sprawę doskonale znają policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy. Aspirant Piotr Dwojak mówi, że te panie są w szczególnym kręgu zainteresowań trzebnickich funkcjonariuszy. – Często patrolujemy ten teren i legitymujemy je, jednak dopóki nie łamią prawa, nie możemy im nic zrobić. Stanie przy drodze w Polsce nie jest zakazane – mówi policjant. Asp. Dwojak dodaje, że funkcjonariusze pilnują kobiet i kiedy te popełniają wykroczenia, karzą je mandatami. Najczęściej chodzi o spowodowanie niebezpieczeństwa na drodze. Za to grozi kara od 50 do 500 złotych. Tyle samo mogą zapłacić za nieobyczajne zachowania. Asp. Dwojak mówi, że prostytutki wraz z partnerami były już kilkanaście razy karane za te wykroczenie.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na trzebnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto