Wszystko rozpoczęło się od inwestycji współfinansowanej przez Unię Europejską. W Marcinowie pod Trzebnicą budowano składowisko odpadów. Inwestycja kosztowała 10 milionów zł. Wykonawca nie zdążył jej jednak zakończyć w terminie. Dlatego urząd w Trzebnicy naliczył kary umowne - było to około 2,3 mln złotych. Jednak, zamiast to wyegzekwować, doszedł do porozumienia z wykonawcą. Firma wykonała prace remontowe przy stawie przy ul. Leśnej w Trzebnicy. Według dokumentów miały kosztować tyle samo, co kary umowne. Jednak sprawę dokładniej zbadali radni i zadali pytania prokuraturze. Ona, zajmując się sprawą, doszła do wniosku, że prace były warte o około 900 tys. zł mniej, niż przedstawiono to w dokumentach.
Burmistrz Trzebnicy Marek Długozima tłumaczył swoją decyzję tym, że wykonawca prac na wysypisku śmieci miał poważne argumenty, by przekonywać, że opóźnienie nie jest jego winą. Sprawa w sądzie toczyłaby się bardzo długo, a firma mogłaby ją wygrać.
Teraz oleśnicka prokuratura przedstawiła burmistrzowi zarzuty niegospodarności. Jakby tego było mało, wojewoda nakazał gminie zwrócić kwotę w wysokości kary umownej. Wraz z odsetkami może to być nawet około trzech milionów złotych.
Burmistrz nie poczuwa się do winy. Jest przekonany, że sprawa się wyjaśni. - Do procesu jeszcze daleko - tłumaczy burmistrz Długozima. I zapewnia, że prawo jest po jego stronie.
Opozycyjni radni chcieli, by przewodniczący rady miejskiej zwołał sesję w trybie nadzwyczajnym, by przeanalizować obie kwestie: wniosku wojewody i zarzutów prokuratury. - Musimy nagle z naszego budżetu wypłacić taką ogromną kwotę. To jest na pewno sprawa, którą trzeba przedyskutować, dlatego chcieliśmy porozmawiać o tym z burmistrzem na sesji - tłumaczy Jan Darowski z klubu Trzebnica Ponad Podziałami. Radni skarżą się jednak, że przewodniczący Mateusz Stanisz odmówił zwołania sesji.
Ten z kolei tłumaczy, że takie są procedury. W piśmie, w którym uzasadnia swoją decyzję, zaznacza, że we wniosku nie było projektów uchwał. Napisał, że podczas sesji nadzwyczajnej powinno się załatwiać sprawy pilne i ważne.
Jan Darowski z taką argumentacją się nie zgadza. - Nie można pomijać radnych w takiej sytuacji. Ciekaw jestem, skąd burmistrz będzie miał pieniądze na zwrócenie dotacji - zastanawia się Darowski.
Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?