Dziennikarze ,,Super Expresu’’ zaczaili się pod domem Leszka Millera i odnotowali, że wszedł tam ksiądz po kolędzie. I co w tym dziwnego?
O wiele bardziej sensacyjną wiadomością byłoby nie to, że niewierzący (tak deklarował Miller) przyjmuje księdza, ale że wierzący nie przyjmuje! A bywa tak. Ale to, że ksiądz zatrzymał się tam na trzy godziny i że został poczęstowany winem, to już jest bardziej sensacyjne. Nasz wiejski proboszcz postanowił, że co roku od innego domu zaczynać będzie kolędę i na innym kończyć, tak, aby każdy parafianin mógł się czuć choć raz pierwszym. Ksiądz na kolędzie, rzadki i wyjątkowy gość, musi dzielić swój czas sprawiedliwie: między bogatych i ubogich, zasłużonych i tych z szarego końca. To on jeden powinien nie dać się nabierać na blichtr i urok wielkiego świata, docenić skromność. A wino? Na kolędzie? A może to był taki ksiądz, jaki parafianin? Naciągany?
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
